18 kwietnia zapraszamy na kameralne spotkanie - rozmowę z Hanną Banaszak, ilustrowane piosenkami. Artystka, która rozpoczęła swoją artystyczną drogę pod koniec lat 70-tych nie ustaje w poszukiwaniu wiarygodnych i różnorodnych form artystycznych. Dbałość względem słowa czynią ją niezrównaną i konsekwentną interpretatorką polskiej poezji. Spełnia się śpiewając zarówno do muzyki Mozarta, Vivaldiego czy Gershwina, jak i Satanowskiego, Metheny’ego czy Preisnera. Rozległe horyzonty i pasje Hanny Banaszak odkryjemy podczas wspólnego spotkania w Nie Teatrze.
Hanna Banaszak swoją drogę artystyczną rozpoczęła pod koniec lat 70. Już na samym początku zainteresowali się nią współcześni poeci i kompozytorzy. Byli wśród nich: Jerzy Wasowski, Wojciech Młynarski, Andrzej Trzaskowski, Jonasz Kofta, Jeremi Przybora, Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz, a także Jerzy Satanowski, Jan „Kanty” Pawluśkiewicz i Zbigniew Preisner. Ona także jest nieustająco zainteresowana słowem, muzyką, przemianą i kreatywnością. W spotkaniu towarzyszyć jej będzie także dobrze znany widzom Nie Teatru pianista, Jacek Szwaj.
Artystka użyczyła głosu postaci Hanki Ordonówny w filmie „Miłość ci wszystko wybaczy” (1981), zaśpiewała arię Vivaldiego w filmie Witolda Leszczyńskiego „ Siekierezada” (1985). Aleksander Bardini mawiał: "... chcę zostać przy mojej rzetelnej, głębokiej wdzięczności za to, co ona robi. Za co? Na przykład za wspaniałą polszczyznę, która tak bardzo przeszkadza niektórym ludziom w tym, by być współczesnym człowiekiem. Jej nie przeszkadza! Jest to królowa rubata, przy czym nigdy to nie wykracza poza granice dobrego smaku. Jestem jej wdzięczny za mój zachwyt nad tym, co bym nazwał gospodarką wdziękiem , a także za niebywały smak i takt w stosowaniu ozdobników muzycznych, które sama wymyśla i które stają się nie ozdobnikami samymi w sobie, tylko trwałą częścią muzycznej propozycji..." (fragment konferansjerki z recitalu w Łańcucie).
Swoją interpretacją Hanna Banaszak uwspółcześniła poezję Jana Kochanowskiego. Wykonuje wiersze J. Brodskiego, W. Szymborskiej, S. Różewicza. Zmierzyła się wokalnie z muzyką Mozarta, Vivaldiego, Chopina, Mangione, Corea, Metheny’ego, Davisa, Gershwina, Ellingtona.
Ma również zainteresowania pozamuzyczne. Tomik wierszy, który wydała, jest między innymi zachwytem nad zabawnymi nazwami polskich miasteczek. Wystawa fotografii, którą czasem prezentuje w Polsce, jest opowieścią o podróży, która wypełnia większość jej życia . Całość jest zainscenizowana i opatrzona mało znaną muzyką z jej repertuaru. Podróż zajmuje istotny fragment jej codzienności, ale jak mówi, najistotniejsza jest dla niej podróż w głąb siebie.
Od wielu lat interesuje się psychologią, cyt.: "...ciekawi mnie człowiek i jego możliwości metamorfozy". Zgłębianie psychologii wykorzystuje w śpiewaniu.
W dorobku Hanny Banaszak znalazły się:
- recitale telewizyjne: „WOŁANIE EURYDYKI ” , „ TELEFON ZAUFANIA ” , „ O CZYM MARZY DZIEWCZYNA”, „ZANIM BĘDZIESZ U BRZEGU”
- projekty płytowe: „NIKT TYLKO TY”, „ Złota kolekcja - W
MOIM MAGICZNYM DOMU”, „BANASZAK - KOFTA”, „HANNA BANASZAK w
Studiu W. Lutosławskiego”, „HANNA BANASZAK śpiewa piosenki J.D. MATUSZKIEWICZA”, krążek do którego skomponowała muzykę „ STOJĘ NA TOBIE ZIEMIO”, oraz „WIGILIA Z HANNĄ BANASZAK
- dwa wydawnictwa DVD.
Brała udział w wielu koncertach. Poza licznymi występami w Polsce, prezentowała się w Japonii, Stanach Zjednoczonych, Belgii, Holandii, Niemczech, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Rosji, Kanadzie, na Malcie etc.
W swoim dorobku posiada liczne nagrody i wyróżnienia. Minister Kultury i Sztuki Waldemar Dąbrowski uhonorował ją medalem Gloria Artis. Jest posiadaczką statuetek: Victora, Kreatora, Bursztynowego Słowika, Prometeusza, Złotej Tarki etc., a także laureatką kilku nagród festiwalowych. W 2013 roku od Polskiego Radia otrzymała prestiżową nagrodę za dotychczasowy dorobek – tzw. Honorowy Złoty Mikrofon. W roku 2014 wręczono jej nominację do tytułu „Mistrz Mowy Polskiej”. W tym samym roku Prezydent RP Bronisław Komorowski odznaczył ją Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Hanna Banaszak: "…nagrody i splendory, choć stanowią miłe łaskotanie próżności, mają dla mnie znaczenie drugorzędne. Najciekawsza i zarazem najtrudniejsza jest dla mnie czysta kreatywność, stawianie sobie nowych wyzwań, bez powielania samej siebie i innych wzorców. Dlatego lubię sobie wyznaczać coraz trudniejsze zadania.”